Facebook

Marcelka- dietetyczka czyta "To nie jest dieta" Anny Gruszczyńskiej

Jakiś czas temu przystąpiłam do inicjatywy CzytamPierwszy.pl i "To nie jest dieta", jest moją pierwszą książką, którą zamówiłam za punkty. Kiedy tylko zobaczyłam ją w ofercie, wiedziałam, że jestem idealną osobą do zrecenzowania jej- jestem w końcu dietetyczką :) Przez te 6 lat studiów i zainteresowania zdrowym odżywianiem, czytałam wiele książek poświęconych temu tematowi. Jednak chyba po raz pierwszy w moje ręce trafił nie tyle "podręcznik", co "zeszyt ćwiczeń". "To nie jest dieta" jest zbiorem wskazówek odnośnie żywienia, ćwiczeń i spokoju ducha, ale także miejscem na zapis swoich postępów. Wszystko opatrzone jest uroczymi ilustracjami, a sam wydźwięk książki jest bardzo dowcipny. Autorka- Anna Gruszczyńska bez zadęcia i wyzbywając się popadania w zbyt naukowy ton, opisuje rzeczy skomplikowane bardzo prosto i zabawnie. 


Książkę czyta się błyskawicznie, bo jest tu wiele przestrzeni przeznaczonej na wypełnienie jej przez nas. Czyli tak naprawdę, sami decydujemy, jak tak naprawdę będzie wyglądać. Staje się naszym osobistym zapisem poprawiania swojej diety, wprowadzania większej aktywności fizycznej czy też dbania o samopoczucie. Bardzo cieszy mnie fakt, że autorka nie pominęła tak ważnych aspektów diety jak wyznaczanie realistycznych celów, dbanie o swój komfort i dobry nastrój, a nie skupiała się tylko na diecie i ćwiczeniach. Takie psychologiczne podejście, choć nienachalne, na pewno sprawi, że nowy styl życia nie będzie się nam kojarzył z wyrzeczeniami i negatywnymi emocjami. 

Program wdrażania zmian opiera się na zbieraniu punktów za realizację kolejnych przedsięwzięć. Zbieramy te punkty, aby pokonać swojego "potwora"- może być to Obżartus, Podjadkus, Wymówkus, Lenius a może ich połączenie ;) Do książki są również dołączone naklejki określające  nastrój na humorometrze. Doskonale widać, że książka jest bardzo dobrze przemyślana i zaplanowana tak, aby jak najlepiej motywować czytelnika. Zamiast nudną rozpiską, jest grą, w którą aż chce się zaangażować. Nawet ja poczułam przypływ motywacji :)

Merytorycznie książka również jest poprawna i zgodna z aktualnym stanem wiedzy o żywieniu człowieka. A uwierzcie mi, że bardzo rzadko się zdarza, że nie mam się do czego przyczepić. Jedyne moje zastrzeżenia i czerwone lampki jakie mi się zapaliły w głowie, to: 
  • przy okazji informacji o dietach bezglutenowej, paleo, wegetariańskiej i wegańskiej oraz raw. Dieta paleo jest uznawana za jedną z najmniej zdrowych i jej obecność w tej książce mi nieco nie pasowała. Ale autorka przy wspominaniu o tych sposobach żywienia wyraźnie zaznacza, że rozpoczynając każdą dietę, należy przeprowadzić analizę jej zalet i wad. Mogę więc ten zarzut odpuścić :) 
  • druga rzecz, to gdy autorka opisuje po jakie grupy produktów należy sięgać, troszkę po macoszemu traktuje źródła dobrych tłuszczów. Dieta bez tłuszczu będzie hamować proces chudnięcia- jest on tak samo potrzebny jak dobre białko i węglowodany złożone. Zabrakło mi więc informacji o olejach roślinnych, orzechach, pestkach, nasionach, awokado i tego typu produktach. 
Ale tak jak mówię, ogólnie książka jest jak najbardziej poprawna i ten sposób żywienia czy ćwiczeń jak najbardziej popieram i sama zalecam swoim pacjentom. 

Mimo, że treści nie jest tu dużo- autorka z pewnością nie zalewa nas masą specjalistycznych terminów- to wszystko jest opisane tak w punkt, tak zwięźle i konkretnie, że jestem pod wrażeniem. Nie wszystko w żywieniu jest łatwe- czasami niektóre zjawiska wymagają obszernego wyjaśnienia. Być może, gdybym ja pisała taką książkę, skupiłabym się nie tylko na tym, co należy robić, a czego nie, ale dodałabym też wyjaśnienie dlaczego- myślę, że obszerniejsze scharakteryzowanie niektórych zjawisk, np. efektu jo- jo, mogłoby pomóc w zrozumieniu tego czytelnikowi. Ale z drugiej strony, może niektórym wcale taka wiedza nie jest potrzebna. Autorka postawiła na prostotę, ale zachęca czytelnika do dalszego interesowania się tematem zdrowego odżywiania, aktywności i szukania wewnętrznej równowagi. Może fajnym pomysłem byłoby dołączenie na końcu jakiejś krótkiej listy dobrych źródeł wiedzy? Nie każdy czytelnik, szczególnie młodszy, wie, gdzie szukać sprawdzonej wiedzy, która nie będzie przekłamana. 

Ale uważam, że jest to bardzo cenna książka, szczególnie właśnie dla młodej czytelniczki, z tych kilku powodów:
  1. Przestrzega, że tylko zmiana nawyków żywieniowych na stałe i codzienne dbanie o to co, ląduje na naszych talerzach sprawi, że efekty będą nam towarzyszyć na długo. Stad też tytuł "To nie jest dieta"- to nie krótkotrwała dieta, a przepis na życie w zdrowiu.
  2. Zachęca do wyznaczania realistycznych celów, gruntownego ich przemyślenia i zaplanowania. 
  3. Daje praktyczne rady, które może zastosować każdy: podaje przepis na usystematyzowanie posiłków, na spożywanie ich w odpowiednich warunkach. Podsuwa nowe sposoby na bycie aktywnym i proponuje różnorodne treningi. Zachęca też do próbowania nowych rzeczy.
  4. Pozwala wyżyć się artystycznie- jest tu dużo miejsca na rysunki, wyklejanki, zapisywanie, notowanie i po prostu bycie kreatywnym.
  5. Uwzględnia otaczającą nas technologię- odsyła do internetu, na YouTuba w poszukiwaniu treningów, przepisów, pomysłów. Zachęca do dzielenia się postępami na Snapchacie czy Instagramie. 
  6. Ostrzega przed "cud dietami", drastycznym chudnięciem, nadmiernym ograniczaniem jedzenia i kalorii. Pokazuje jak rozsądnie zmniejszyć ilość spożywanych kalorii i zadbać o dobre paliwo dla naszego ciała.
  7. Zachęca do sięgania po naturalną, nieprzetworzoną żywność, tzw. clean food, a także do czytania etykietBardzo podoba mi się pomysł, aby w sklepie zastanawiać się, po jakie produkty sięgnęłaby nasza praprababcia- przecież ona nie znała żywności stworzonej w fabryce, a tylko naturalne produkty. Świetna strategia :)
  8. Nie wpędza w poczucie winy z powodu małych niepowodzeń i potknięć, autorka tłumaczy, że to nie koniec świata i że po prostu trzeba wyciągać z tego naukę. 

Uwierzcie mi, że w tym temacie moje pisanie mogłoby się nie skończyć. Ale zamiast tego mogę Was z czystym sumieniem jako dietetyczka, odesłać do książki Anny "Wilczo głodnej" Gruszczyńskiej :) I przysięgam, że to nie wpływ Leniusa! ;)

Komentarze

Popularne posty