Facebook

Marcelka czyta: "Simon oraz inni homo sapiens (Twój Simon)" Becky Albertalli

Z okazji miesiąca równości, wyposażyłam się w dwie książki poruszające wątki LGBTQ, a są to, jak widzicie po tytule "Simon oraz inny homo sapiens", a także "Bardziej szczęśliwy niż nie" Adama Silvery. O oby książkach słyszałam dużo dobrego, więc chętnie przystąpiłam do lektury. Na razie przeczytałam "Simona...", a powieść pana Silvery grzecznie czeka na swoją kolej. I muszę przyznać, że czas na lekturze spędziłam bardzo miło. Powieść Becky Albertalli jest bardzo ciepła, urocza i słodka niczym wata cukrowa. Nawet te kilka bardziej dramatycznych momentów, jest rozegrane w taki sposób, że człowiekowi robi się na serduszku cieplej. Dawno podczas lektury nie miałam takiego "awww.... jacy oni są słodcy" w głowie, a w sumie za tym tęskniłam. Wielu autorów dąży ostatnio do tego, żeby książki młodzieżowe były bardziej poważne, mroczne, tajemnicze, dramatyczne, i jest to chyba spuścizna po Zmierzchu, Igrzyskach Śmierci i wszystkich innych popularnych dystopiach. Mało który autor czy autorka są odważni na tyle, żeby napisać coś lekkiego i przyjemnego, toczącego się we w miarę przyjaznym świecie.

Główny bohater powieści Simon jest zupełnie przeciętnym nastolatkiem- dość sympatycznym, lubiącym spędzać czas z przyjaciółmi, narzekającym na swoją rodzinkę, a także chłopakiem z wielkim sekretem. Simon oprócz bycia licealistą (co samo w sobie bywa dramatyczne) jest również gejem. Simon ukrywa swoją orientację seksualną, ale nie robi tego dlatego, że boi się braku akceptacji czy też odrzucenia, ale po prostu stwierdza, że nie chce tego robić w liceum, w którym wszyscy znają go na wylot. Planuje swój coming out na czas studiów, gdzie coś takiego nie będzie tak wielkim wydarzeniem. Jest nieco zakłopotany tym, że ujawnienie tego że jest gejem, mogłoby wywołać tyle szumu. Nie chce też, aby jego osoba została sprowadzona tylko do tego, że lubi chłopaków- pragnie nadal być tym starym, dobrym Simonem dla swoich przyjaciół i rodziny.

Są jednak dwie osoby, które znają jego sekret- Blue- tajemniczy chłopak, z którym Simon wymienia maile, a także Martin, który te maile przez przypadek czyta. Ale zamiast zachować to dla siebie, stwierdza, że tę widzę wykorzysta do swoich celów. Dlatego pamiętajcie- zawsze sprawdzajcie czy wylogowaliście się z poczty, kiedy korzystacie z komputera dostępnego dla wszystkich. Właśnie w ten sposób Martin dowiaduje się o sekretnej przyjaźni Simona. A jako że każda powieść musi mieć jakiś czarny charakter, to staje się nim właśnie Martin, który za wszelką cenę chce się umówić z koleżanką Simona Abby.

Ten wątek pokazuje nam dwa ciekawe rzeczy. Jak bardzo trzeba uważać, gdy w grę wchodzi internet- cyberprzemoc jest poważnym problemem w świecie współczesnych nastolatków. Druga rzecz to obrzydliwe "zdobywanie" wymarzonej dziewczyny podstępem. I podczas gdy pierwszy wątek zostaje rozegrany bardzo dobrze i z wyraźną przestrogą, to konsekwencje drugiego troszkę rozeszły się po kościach. Martin ma więc na sumieniu dwa bardzo poważne przewinienia, chociaż kreowany jest na dość pociesznego i sympatycznego gościa. 

Simon niestety postanawia jakoś wesprzeć Martina, chociaż robi to bardzo niechętnie. Robi to dlatego, że obawia się, że Blue przestanie z nim korespondować. Problem jest taki, że Simon tak właściwie nie wie z kim rozmawia, bo obaj używają pseudonimów. A bohater stopniowo zakochuje się w swoim przyjacielu, co sprawia, że w okół tych maili zaczyna kręcić się jego życie. Ich wiadomości są zresztą chyba moją ulubioną rzeczą w tej książce. Świetnie pokazują, jak zwyczajne rozmowy, żarty, ale także poruszanie poważniejszych wątków zbliżają bohaterów do siebie. Ich relacja nie opiera się na zauroczeniu wyglądem drugiej osoby, ale poznaniu jej osobowości. 

Z samym głównym bohaterem mam pewien problem. Sekret Simona wydaje się na tyle przytłaczający, że zupełnie ignoruje on swoją rodzinę, a także najlepszych przyjaciół. Lub po prostu jest bucem. Albo typowym nastolatkiem skoncentrowanym na sobie- wybierzcie swoją opcję. Są pewne fakty z życia jego sióstr czy przyjaciół, których zna od lat, o których nie ma pojęcia. Zdradzanie ich byłoby troszkę spoilerem, więc nic już nie mówię, ale zwróćcie uwagę podczas lektury, jak bardzo ludzie z otoczenia Simona są mu tak naprawdę obcy. Mimo całej sympatii do Simona, to nie do końca jest on dobrym przyjacielem czy bratem. Ale może należy spojrzeć na to z tej strony, że nikt nie jest bez wad?


Co bardzo mi się podobało, to fakt, że odmienna orientacja seksualna nie jest jedyną cecha Simona- jest po porostu jedną z wielu rzeczy jakie go określają. Jest dużo bardziej złożoną postacią, chociaż nadal w konwencji książki dla młodzieży. Jego miłosne perypetie nie odbiegają od romansów milionów nastolatek i nastolatków- przeżywa dokładnie to samo, co każdy z nas. Autorka trochę odczarowuje bycie gejem, jako coś innego niż związek heteroseksualny- nadal jest tu miejsce na radosne uniesienia, pewną niezręczność, dużą niepewność, ale przede wszystkim szczere i zupełnie uniwersalne uczucia. Relacja Simona i Blue rozwija się bardzo stopniowo i naturalnie, a przede wszystkim wiarygodnie. Chyba nie da się im nie kibicować :) Ta relacja pokazuje też, że nawet jeśli ta historia to typowe nastoletnie zauroczenie, to skoncentrowanie jej na dwóch homoseksualnych bohaterach odświeża zgrane schematy. 

Ciszy też obecność rodziny w życiu Simona- chyba wszyscy znamy powieści czy nawet filmy i seriale, gdzie nastolatkowie zdają się nie mieć rodziców- robią co chcą i nikt nie ma na nich oka. Tu rodzice są obecni w życiu swojego dziecka, interesują się nim i czuwają nad nim. Siostry, choć potraktowane dość marginalnie, też mają swoje miejsce w książce. Kiedy trzeba przybywają Simonowi na ratunek :) Zresztą nie tylko one- Simon ma paczkę całkiem sympatycznych znajomych, z których na pierwszy plan udaje się przebić Lei, Nickowi i Abby. Każde z nich odgrywa ważną rolę w życiu Simona. Nick to jego najdawniejszy przyjaciel, znają się jak łyse konie. Można by założyć, że podobnie rzecz ma się z Leą- również długoletnią przyjaciółką, ale ich relację są dosyć skomplikowane. Simon często ma wyraźny problem ze zrozumieniem przyjaciółki. Abby to najświeższa znajomość, ale widać, że Simon ma z nią dobry kontakt. Przyjaciele Simona są w całości oparci na stereotypach i nie do końca się z nich wyłamują- Nick to taki typowy "najlepszy kumpel", muzyk i przystojniak, za którym szaleją dziewczyny. Z kolei Lea to zamknięta w sobie pulchna introwertyczka, która ma problemy z samoakceptacją. Abby to wesoła, atrakcyjna, energiczna dziewczyna, która zwraca na siebie uwagę. Szkoda, że autorka powrzucała ich do szufladek i nie pokusiła się o zerwanie ze schematami na tym polu. Kolejna klisza, która jest koszmarna, to konflikt Abby i Lei- dziewczyny pozornie się przyjaźnią, ale można wywnioskować, że jednak raczej za sobą nie przepadają. Wkrada nam się tu ten okropny schemat, gdzie dwie dziewczyny nie mogą się po prostu przyjaźnić, bo muszą rywalizować o chłopaka. 

Becky Albertalli ma naprawdę dobry, lekki styl, który jest równocześnie bardzo młodzieżowy. Książkę czyta się lekko, szybko, akcja wciąga, a napięcie stale rośnie. Razem z Simonem przeżywamy jego perypetie w szkole i poza nią. To nie jest książka bez wad, ale wszystko wynagradza nam jej urok i ciepło jakie z niej bije. I przesłanie, że każdy powinien być tym, kim jest, bez obaw o odrzucenie i potępienie. A także, że coming out to coś ważnego, ale nie najważniejszego w życiu młodego człowieka. I jeszcze uczy akceptacji. A także potępia homofobów. Ogólnie Becky Albertalli zawarła w swojej powieści kilka bardzo ważnych dla młodych (i tych nieco starszych) lekcji. Oby powstawało więcej takich powieści. 

A tak już zupełnie na koniec kilka słów o filmie. 15 czerwca "Twój Simon" zadebiutował na polskim srebrnym ekranie. Trochę musieliśmy się na film naczekać, bo premiera amerykańska była już dawno, dawno temu. Ale warto było- film jest równie uroczy i kochany. Jest sporo różnic, między nim a książką, ale w sumie w filmie udało się uniknąć problemów, o jakich Wam wyżej pisałam. Twórcy bardzo sprytnie okroili materiał wyjściowy, ale potraktowali książkę Becky Albertalli z szacunkiem i dużą sympatią. Obsada jest fantastyczna, zarówno ta starsza, jak i ta młodsza. Mimo, że prawdopodobnie troszkę zaczynam odstawać od grupy wiekowej, dla której przede wszystkim przeznaczony jest ten film, to bardzo mi się podobał. Jest w nim kilka tak dobrych scen- takich można powiedzieć w punkt, że aż ma się ochotę wstać i bić brawo. Po ten film powinni sięgnąć także rodzice- ku lepszemu rozumieniu swoich pociech- niezależnie od ich orientacji seksualnej.

Mam nadzieję, że sięgnięcie po przygody Simona, bo warto- nawet mimo kilku małych wad. Kiedy jednak przymknie się na nie oko, to można się fantastycznie bawić i miło spędzić czas na lekturze. 

Komentarze

  1. Mnie w Simonie najbardziej ujęło ciepło, jakie bije z kart tej książki. Tak jak napisałaś, ma one swoje wady i pewną schematyczności w wykreowanych postaciach, ale czyta się to tak niezwykle miło, że tracą one na znaczeniu:)

    Pozdrawiam,
    Ania z http://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze jest to, że te drobne wady w ogóle nie psują książki. Jest cudna, mam nadzieję, że dzięki popularności Simona pojawi się tak fajnych książek więcej :)

      Usuń
  2. Ostatnio bardzo głośno jest o tej książce, ale raczej nie jest to książka w moim typie, więc ją sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jest strasznie głośno, ale to całkiem urocza i sprawnie napisana książka, więc może to i dobrze. Świat szalał na punkcie dużo mniej wartościowych książek niż "Simon.." ;) Jeśli sama nie sięgniesz, to może masz jakąś młodzież w rodzinie, której mogłabyś podsunąć ten tytuł? Może im by się spodobało :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty