Facebook

Marcelka też prowadzi śledztwo: "Terapia" Sebastiana Fitzka

Pierwsze skojarzenie jakie miałam podczas lektury powieści "Terapia" Sebastiana Fitzka, to Remigiusz Mróz. W sumie czytałam tylko 2 powieści pana Mroza, ale podobieństwo jest wyraźne. Wciągająca fabuła, nie najgorszy styl, choć czasem z problemami, "zadziwiający" plot twist i skomplikowany główny bohater. Osobiście nie jestem zagorzałą fanką, ale mimo wszystko pewnie dalej będę sięgać po książki obu panów. Bardzo lubię powieści z wielką zagadką w tle- miło jest zastanawiać się nad możliwym rozwiązaniem tajemnic bohaterów, a jeszcze milej przekonać się, że miało się rację ;) Kiedyś częściej sięgałam po tego typu powieści, ale i obecnie lubię się oderwać od codzienności i razem z bohaterami prowadzić dochodzenie. Niestety różnica jest taka, że kiedyś nie widziałam tylu błędów czy niedociągnięć, jak teraz. Ale, jeśli książka jest wciągająca, to nie mam ochoty oceniać jej zbyt surowo ;)


Tak właśnie było tym razem. "Terapia" jest tak angażująca, że jak ją otworzyłam i zaczęłam czytać, tak nie położyłam się spać, dopóki nie skończyłam. Bardzo dawno nie mogłam się oderwać od książki w takim stopniu, żeby nie iść spać o zwykłej porze. Czyta się bardzo szybko, styl autora ma pewne wady, ale nie jest to na tyle złe, żeby psuć lekturę. Co mi rzuciło się w oczy najbardziej, to bardzo duża ilość zupełnie nieistotnych szczegółów. Naprawdę nie musimy wiedzieć, że bateria w laptopie bohatera wytrzymuje tylko 6 godzi i potem musi podłączyć kabel... Gdyby były to elementy istotne dla fabuły, to OK, ale nie są, więc niektóre z nich można by było sobie darować. 

Pomysł na fabułę jest bardzo dobrze przemyślany i zaskakujący. Choć domyśliłam się niektórych rozwiązań, to inne zupełnie mnie zaskoczyły. Problem w tym, że pod koniec, gdzie zagadka zostaje wyjaśniona, miałam wrażenie, że zwrotów akcji było nieco zbyt wiele- w pewnym momencie można pogubić się, co jest prawdą, a co zmyłką. 

Bohaterem powieści jest psychoterapeuta Victor Lorenz- wybitny specjalista, naznaczony tragedią. Jego mała córeczka zaginęła kilka lat temu, a on wciąż nie może się otrząsnąć po tych wydarzeniach. Ucieka na odciętą od świata wyspę Parkum, aby oderwać się, nabrać dystansu i popracować nad wywiadem dotyczącym zaginięcia jego córki Josy. Stopniowo dowiadujemy się, że chora na tajemniczą chorobę dziewczynka zostaje uprowadzona z lekarskiej poczekalni. Śledztwo nie przynosi żadnych rezultatów, nikt nie wie, co się z nią stało... Albo prawie nikt.

Na wyspie Victora odwiedza tajemnicza kobieta- Anna Spigel. Pisarka chorująca na schizofrenię prosi bohatera o pomoc, bo jest to schorzenie, w którym się specjalizował. Victor, który swoją praktykę zawiesił lata temu, próbuje spławić Annę, ale gdy prosi ona o choć 5 minut rozmowy i wyjawia swoje objawy, Larenz nie może przejść obok jej przypadku obojętny. Okazuje się, że jedna z powieści Anny opisuje całkiem dokładnie historię zaginięcia Josy. Przez kolejne rozdziały będziemy wraz z bohaterem dowiadywać się coraz więcej o fikcyjnej Charlotte, której losy są tak spójne z losami córki bohatera, że ten podejmuje się śledztwa i terapii Anny. Autor po mistrzowsku buduje napięcie- podczas lektury byłam autentycznie poddenerwowana i nie mogłam odłożyć książki na bok. I całe to wprowadzenie, to moim zdaniem najlepsza część historii. Gdy przechodzimy do zakończenia, robi się zbyt chaotycznie, trudno powiązać te wydarzenia w jedną całość, a potem autor zaskakuje nas kolejnym zwrotem akcji, i kolejnym, i kolejnym. Zauważyłam, że u Remigiusza Mroza plot twisty też maje swoje plot twisty, dlatego powieści obu panów są dla mnie tak podobne. 

Inna rzecz, która mnie zastanawia, to pewne nieścisłości dotyczące psychologii i medycyny- mam wrażenie, że autor troszkę słabo sprawdził niektóre fakty. Widziałam tam pewne delikatne nieścisłości, chociaż nie rzuca się to w oczy. Pewnie gdybym nie miała wykształcenia medycznego, to nawet bym tego nie zauważyła. Bardziej dokładny research byłby jednak wartością dodaną do książki.


Bardzo dobrym elementem jest dwutorowe prowadzenie narracji- bohater opowiada o wydarzenia z wyspy Parkum swojemu lekarzowi w zakładzie psychiatrycznym. Nie wiemy dlaczego tam się znalazł, ale dość szybko dowiadujemy się, że nie było to zwykłe załamanie nerwowe. Bohater sięga pamięcią wstecz i przybliża nam ciąg dramatycznych wydarzeń. I choć bohater wydaje się wiarygodnym narratorem, to czy możemy my ufać? Musicie sami się przekonać ;)

Jeśli jesteście fanami kryminałów, to być może "Terapia" nie będzie dla Was żadną szczególnie dobrą książką, jednak mimo wad, ja dałam się ponieść tej historii, więc lekturę tej powieści zaliczam do udanych. 

"Terapia" to nie jest powieść wysokich lotów. Ale jest angażująca, zaskakująca i bardzo tajemnicza. Podejrzewam, że gdyby autor nieco ją jeszcze podszlifował, to wyszła by mu powieść na miarę Kinga. A tak mamy tylko Fitzka ;) Jeśli będę miała okazję sięgnąć po kolejną powieść autora, to się nie zawaham. Szczególnie, że do wydawnictwa Amber mam bardzo duży sentyment- jako mała dziewczynka czytałam mnóstwo wydanych przez nich książek i zawsze bardzo mi się podobały. Jak widać i dorosła Marcelina nie zawiodła się aż tak bardzo ;) Szkoda tylko, że oprawa graficzna książki jest dosyć brzydka- ta okładka aż bije po oczach słabym wykonaniem.



Komentarze

Popularne posty