Facebook

Marcelka czyta: "Moja Jane Eyre" Cynthii Hand, Brodi Ashton, Jodi Meadows

Lektura "Mojej Jane Eyre" to niesamowita, zwariowana i mega pozytywna przygoda, która ma niestety swoje problemy. Bardzo łatwo jest jednak wybaczyć autorkom te kilka potknięć, bo na bazie klasyki, stworzyły coś zupełnie oderwanego od wszystkiego, co do tej pory czytałam. Nawet w pierwszej części swojego cyklu o sławnych paniach noszących imię Jane- "Mojej Lady Jane" ich pomysły nie były tak szalone. Niemal wyobrażam sobie, jak siadają wspólnie na klawiaturą, przerzucają się coraz bardziej absurdalnymi pomysłami, które następie trafiają do ich powieści. I jeśli tylko czytelnik przymruży nieco oko i włączy swoje poczucie humoru, to uda mu się przebrnąć przez tę pełną zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń powieść. W innym wypadku masa dziur logicznych, skrótów fabularnych i przeskakiwań słonia może denerwować. Szczególnie, jeśli kocha się oryginał czyli "Dziwne losy Jane Eyre" Charlotte Bronte.

Ta okładka jest taka piękna *.* Brawo SQN!
Choć oryginał potraktowany jest z szacunkiem, to wiernego fana może zaskoczyć kierunek, jaki obrały autorki. Co więcej, wydają się one zupełnie nie przepadać za panem Rochesterem. Jane Eyre też często ustępuje miejsca bohaterom, których nie znajdziemy w pierwowzorze. Mi osobiście to zupełnie nie przeszkadzało- nie jestem jakoś szczególnie przywiązana do "Dziwnych losów Jane Eyre". Dla mnie dwójka nowych bohaterów okazała się być tym co trzymało mnie przy książce i obeszło najwięcej. Autorki postanowiły połączyć świat literacki z jego autorką, i tak sama Charlotte Bronte oraz jej rodzina zostali włączeni w poczet bohaterów powieści. Dodatkowo, jako etatowy przystojniak, do którego będziemy wzdychać, dołączył pan Alexander Blackwood. I to własnie ich perypetie śledziłam z zapartym tchem. 

Po tym wstępie, chyba przyszedł czas, żeby powiedzieć Wam choć kilka słów o fabule.... I uwierzcie mi, że jest to zadanie nader skomplikowane. W powieści dzieje się tak wiele, że trudno mi to ubrać w słowa. Jane i Charlotte są mieszkankami szkoły dla dziewcząt i to tam je poznajemy. Jane jest nauczycielką, Charlotte uczennicą, ale są przyjaciółkami. Obie raczej niezbyt urodziwe, biedne, dość samotne, starają się jakoś realizować swoje marzenia, choć nie mają złudzeń, że kariera czy wielka miłość nie stoją przed nimi otworem. W czasach, kiedy kobiety znaczyły tyle co nic, dwie młode panienki mogły co najwyżej oddać się marzeniom o lepszym życiu, jedząc spaloną owsiankę. W powieści oprócz tych dwóch narratorek, jest też miejsce dla męskiego bohatera- Alexandra. Jest on jednym z najznamienitszych członków Towarzystwa do spraw Relokacji Dusz. I jeśli przez Waszą głowę przeszła teraz myśl: "Chwila, chwila, ale to chyba nie jest to opowieść o duchach?!", to cóż...  właśnie że jest :)

Jane Eyre widzi duchy, ale jej serce nie rwie się za bardzo do propozycji pracy dla Towarzystwa, jaką wystosował wobec niej Blackwood. Alexandrowi bardzo zależy, aby wstąpiła w ich szeregi, ale nie udaje się mu skusić Jane nawet 5 tysiącami rocznie (dla porównania pan Darcy zarabiał 10 tys. rocznie- a był uważany za bardzo dzianego). Charlotte z drugiej strony chętnie spróbowałaby swych sił w pracy dla nich, ale niestety ona duchów nie widzi. Przeciwnie do swojego brata, który jest pomocnikiem Alexandra. Jane decyduje się porzucić dotychczasowe miejsce zamieszkania i zostać guwernantką. Co było jedną z nielicznych opcji "kariery" dla kobiet w tamtych czasach. Wyrusza więc, a wraz z nią szkołę dla dziewcząt opuszcza jeden z duchów- najlepsza przyjaciółka Jane- Helena. Obie udają się do domu Rochestera. Tu fabuła powieści najbardziej zbliża się do oryginału. Nowy jest jedynie wątek Charlotte przyłączającej się do Alexandra i jej brata i wyruszającej w podróż w celu przekonania Jane do przyjęcia pracy w Towarzystwie. Potem im dalej w las, tym więcej zmian względem oryginału nas czeka.

I darujcie, ale więcej o fabule pisać nie będę- to jest niewykonalne, aby opisać to zrozumiale, logicznie i krótko ;) To po prostu trzeba przeczytać!


To co daje najwięcej radości podczas lektury, to nie tylko śledzenie nawiązań i odstępstw od "Dziwnych losów Jane Eyre", ale tropienie nawiązań do literatury, szczególnie angielskiej. Nawiązania do klasyki są interesujące, szczególnie podobały mi się te do dzieł Jane Austen, a te bardziej współczesne, np. nawiązania do Harry'ego Pottera bawią do łez. To jeden z lepszych elementów tej opowieści.

Kolejna rzecz, która bardzo mi odpowiada to na pewno wątki feministyczne. Jane i Charlotte to dzielne, odważne, inteligentne młode kobiety, które pragną od życia czegoś więcej niż tylko romansu i zostania żoną. Chcą się rozwijać, tworzyć, zostać kimś. A gdyby przy okazji się zakochały w wartym tego człowieku? To tym lepiej dla nich. I postać Alexandra musi tu zostać doceniona- jest on przesympatycznym młodym człowiekiem, który nie wywyższa się ponad kobiety i traktuje je z szacunkiem. Jest to wątek bardzo współczesny i nie przystaje do tamtych czasów. Ale z drugiej strony w tej powieści są duchy- sami mi powiedzcie, co jest bardziej fantastycznym motywem- dusze zmarłych krążące po naszym świecie, czy może równość kobiet i mężczyzn.

W duchu wzajemnego szacunku utrzymane są też relacje romantyczne między bohaterami. Z drugiej strony, dla kontrastu mamy też relacje między Jane i Rochesterem. Nie chcę Wam zdradzać za dużo, bo odkrywanie uczuć bohaterów to już zadanie każdego czytelnika, ale powiem tylko, że są to jak najbardziej urocze i angażujące. 

Teraz pora na parę minusów. Niektóre wydarzenia w książce zdają się zostać "odbębnione", bo miały miejsce w oryginale i tam były istotne dla fabuły. Ale niestety tu nie sprawdzają się zupełnie- są nudne, albo zupełnie zgrzytają jeśli chodzi o resztę opowieści. Główna intryga jest też na tyle rozbudowana, że czasami ciężko się połapać, co się właściwie dzieje. Wystarczy się zamyślić podczas lektury na kilka chwil i już traci się wątek. Problemem są też przynajmniej dwie z występujących postaci- pan Rochester i Helena. Rochester jest kreowany na wielką miłość Jane, ale tak naprawdę jest mało sympatyczny. Helena jest absolutnie najbardziej irytującą postacią literacką, z jaką spotkałam się od dawna. Przez to sam wątek Jane Eyre wiele tracił- Helena nie odstępowała jej w powieści na krok.

Podsumowując, "Moja Jane Eyre" to jazda bez trzymanki. Ale jakże pocieszna jazda :) Szukanie logicznego ciągu przyczynowo- skutkowego w tej powieści mija się z celem, ale zabawa jest przednia. Jest ciekawie, nietuzinkowo, mądrze, z morałem, ale także bardzo, bardzo śmiesznie. Na taką pochmurną pogodę jaką mam teraz za oknem jak znalazł! 

Komentarze

Popularne posty