Facebook

Marcelka ma Was na oku: "Obserwuję Cię" Teresy Driskoll

W dobie internetu, wręcz pożądamy tego, żeby ludzie nas obserwowali, dawali łapki w górę, wysyłali wiadomości i interesowali się naszym życiem. Póki dzieli nas ekran komputera czy telefonu, czujemy się odgrodzeni od ludzi, którzy śledzą każdy nasz krok. Póki to my mamy nad tym kontrolę, nie czujemy się zagrożeni...

Ale co w przypadku, kiedy ktoś zaczyna nas obserwować w prawdziwym życiu? Kiedy chodzi za nami, wysyła wiadomości do naszego domu albo kręci się pod naszym miejscem pracy? Wtedy przestaje to być tylko zabawą i dzieleniem się ze światem swoim życiem, a staje się jego zagrożeniem. 


Główna bohaterka thrillera Teresy Driskoll, Ella prowadzi spokojne, ustatkowane życie. Pewnego dnia zmienia się to jednak o 180 stopni, bo staje się ona świadkiem w prowadzonym śledztwie. Ella podsłuchuje w pociągu dwie młode dziewczyny i ich nowo poznanych kolegów- którzy jak się okazuje, właśnie wyszli z więzienia. Relacje między młodymi ludźmi stają się coraz bardziej zażyłe, co niepokoi kobietę. Ma ona złe przeczucia, ale w ostatecznym rozrachunku, nie reaguje. Następnego dnia okazuje się, że jedna z młodych kobiet- Anna, została uznana za zaginioną. Ella ma potworne wyrzuty sumienia, bo nie zareagowała zgodnie ze swoim instynktem i nie ochroniła dziewczyny. Dwójka mężczyzn z pociągu rozpływa się, brakuje jakichkolwiek wiadomości, co stało się z dziewczyną.

Autorka wprowadza nas w wydarzenia, a następnie przenosi nas w czasie, do pierwszej rocznicy zaginięcia Anny. W rok po zaginięciu sprawa nabiera rozgłosu- policja, liczy na to, że apel w mediach może przynieść nowe poszlaki. Śledztwo nabiera tempa, pojawiają się nowi świadkowie, wszyscy liczą, że rzuci to trochę światła na sprawę. W tym samym czasie Ella zaczyna otrzymywać anonimowe listy z pogróżkami. Ma też wrażenie, że jest obserwowana. 

"Obserwuję cię" to jednak nie tylko opowieść Elli, ale także ojca Anny, jej najlepszej przyjaciółki- Sarah, prywatnego detektywa zaangażowanego w sprawę, a także tajemniczego obserwatora. Rozbicie narracji na kilka postaci działa na korzyść powieści. Sama Ella nie jest szczególnie interesująca, a miejscami może wręcz irytować. Ojciec zaginionej dziewczyny przedstawia ciekawą perspektywę człowieka, który ma coś do ukrycia i mimo, że to mogłoby pomóc w śledztwie- milczy. Ojciec to nie jedyna postać z sekretami- również Sarah, najlepsza przyjaciółka Anny, nie dzieli się w policją kilkoma ważnymi wydarzeniami z nocy zaginięcia. Podczas lektury miałam wrażenie, że właściwie nikomu nie można ufać. Co było bardzo frustrujące, bo dosyć zależało mi na odnalezieniu młodej dziewczyny- ale widocznie mi zależało bardziej niż samym bohaterom. Z drugiej strony, trudno mi się postawić na ich miejscu- kto wie, jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji? 


Jeszcze jeden z bohaterów ma swój duży udział w powieści i zarazem w śledztwie- prywatny detektyw wynajęty przez Ellę w sprawie anonimów- Matthew. Jest to postać, którą bardzo łatwo polubić- rzetelny, pomocny, dobry w swoim fachu były policjant, jest dużym oparciem dla Elli i jej rodziny. 

Najbardziej zaskakująca rzeczą w całej powieści jest wątek ojcostwa. Nie jest to częsty motyw w powieściach- to raczej bycie matką jest zwykle gloryfikowane. Tutaj mamy ojca porwanej dziewczyny- zrozpaczonego, pogrążonego we wspomnieniach, zastanawiającego się czy aby nie był zbyt pobłażliwym ojcem. Dodatkowo tuż przed zaginięciem, jego relacje z córką zdołały się zepsuć. Mamy również detektywa- świeżo upieczonego tatusia. Jego zupełny zachwyt nad córką, miłość do swojej rodziny i jednocześnie rozwijające się poczucie odpowiedzialności, to taki promyk słońca w całej opowieści. Mimo, że książka opowiada o bardzo bolesnych i dramatycznych wydarzeniach, to Matthew jest takim powiewem nadziei i ukazaniem ojcostwa w dobrym świetle. Kontrastem do niego będzie ojciec Sarah, który ma wiele za uszami. Najlepsza przyjaciółka Anny jest całkowicie pogubiona, dodatkowo musi zawalczyć o siebie i swoją siostrę. Sarah targana wyrzutami sumienia próbuje jakoś uporać się z faktem, że nakłamała policji, ale także z tym, że jej ojciec może nie być dobrym człowiekiem. Ostatni wątek związany z ojcostwem przypada Luke'owi- nastoletniemu synowi Elli- okazuje się bowiem, że jego dziewczyna jest w ciąży. Życie rodzinne Elli zostaje więc wywrócone do góry nogami. 

W dużej mierze "Obserwuję cię" to dramat rodzinny- nie śledztwo jest tu najważniejsze, ale relacje między bohaterami i ich stopniowy rozpad. Małżeństwo, którego córka zginęła trzyma się na włosku i nie wiadomo czy wytrzyma. Ella nie chce martwić męża, wiec ukrywa przed nim, że otrzymuje listy z pogróżkami i jest obserwowana. Dodatkowo pochłonięta sprawą, zupełnie nie zauważa, że coś złego dzieje się z jej własnym synem. Sarah za wszelką cenę chce unikać ojca, a matka nie stanowi dla niej żadnego oparcia. Każda z tych rodzin stara się jakoś trzymać, ale nie zawsze im to wychodzi.


Zakończenie jest satysfakcjonujące, chociaż nieco wyskakuje jak Filip z konopi. Mam wrażenie, że wielu autorów chce nas szokować zakończeniami swoich powieści, ale plot twisty, które mają swoje plot twisty to nie zawsze dobry pomysł. A właściwie to bardzo rzadko się udaje. Zakończenie powinno być logiczne i wynikać ze śledztwa. Ale niektórzy lubią takie zaskakujące rozwiązania, więc może to tylko dla mnie jest to problemem. U Driskoll zakończenie jest logiczne, ale troszkę brakuje tu wcześniejszego naprowadzenia na nie- są małe sugestie, ale zbyt subtelne. Szkoda, bo ja lubię rozwiązywać zagadki przed bohaterami ;)

Książka jako thriller sprawdza się średnio (przynajmniej dla mnie)- śledztwo budzi nasze zainteresowanie, ale nie na tyle, żeby z niecierpliwością czekać na jego rozwiązanie. Plusem jest brak dłużyzn i przestojów w akcji- autorka dobrze dawkuje szczegóły z życia bohaterów, ale też nie przeciąga tajemnic ponad miarę. Wszystkiego dowiadujemy się w swoim czasie. Czytałam lepsze thrillery, Wy prawdopodobnie też, ale jest bardzo poprawnie. Można na lekturze spędzić czas dobrze (bo raczej nie "miło"- temat jest raczej ciężki), wciągnąć się i zaciekawić. Zabrakło mi troszkę takiego napięcia, które karze po prostu czytać, dopóki nie dowiemy się co się stało. Nie miałam problemu, żeby odłożyć książkę na bok, a chyba każdy z nas trochę tego oczekuje od tego typu powieści. 

Przyznam Wam się szczerze, że oczekiwałam gorszej książki, niż ta którą przeczytałam. Nie wyszło idealnie, ale bardzo poprawnie. Teresa Driskoll to całkiem sprawna autorka, opowieść nie jest może najbardziej wciągająca na świecie, ale doceniam wątki obyczajowe, szczególnie wątek ojcostwa. To jak zbrodnia wpływa na rodzinę ofiary, ale i świadka wydaje się autentyczne i bolesne. Bohaterowie nie są chodzącymi ideałami, ale w ostatecznym rozrachunku zachowują się jak trzeba. Dla mnie jest to powieść udana i mogę ją z czystym sumieniem polecić. Egzemplarz trafił zaś do mnie od CzytamPierwszy.pl 

Komentarze

Popularne posty