Facebook

Marcelka, krąg życia i "Rdza" Jakuba Małeckiego

Są książki, które po prostu dostarczają nam rozrywki, ale są też i takie, które wnoszą do naszego życia coś więcej. Jedną z takich książek jest z pewnością "Rdza" Jakuba Małeckiego. Kiedy opowiedziałabym o czym jest ta powieść, można by stwierdzić, że to całkiem prosta historia o życiu zupełnie zwyczajnych ludzi. Ale kiedy doda się do tego świetne pióro autora, nagle ta opowieść jest w stanie poruszyć nas do głębi.


Bohaterami "Rdzy" jest Tośka i Szymek- babcia i jej wnuczek. Choć w powieści śledzimy losy jeszcze kilku postaci pobocznych- każda z nich wiąże się jakoś z tą dwójką. Życie Tośki i Szymka nie różni się niczym szczególnym od żyć innych ludzi. Moglibyśmy spotkać ich na ulicy i nawet nie zwrócić na nich uwagi- nie dokonują heroicznych wyczynów, nie przeżywają wielkich romansów, nie są szczególnie charyzmatyczni, ani nawet zabawni. Jednocześnie nie trudno się z nimi utożsamiać albo myśleć o bliskich nam osobach. To nie jest glam życie stolicy, ale skromne życie na prowincji, wypełnione obowiązkami, drobnymi dramatami i nie zawsze zakończonymi szczęśliwie porywami serca. "Rdza" jest o tyle unikatowa, że każdy może znaleźć w niej jakąś życiową prawdę, która będzie mu bliska. Nie czytamy tu o losach wybitnych jednostek, a o prostych ludziach, którzy chcą po prostu czasem mieć święty spokój.

Właśnie taką bohaterką jest Tośka, która jest dla mnie sercem tej opowieści i stała mi się bliższa niż Szymek. Poznajemy właściwie całe jej życie, od czasu gdy była małą dziewczynką, aż do późnej starości. Jest to postać zupełnie zwyczajnej kobiety- niezbyt rozrywkowej, czy energicznej. Nie ma wielkich marzeń, nie goni za niczym- po prostu żyje- jak wielu przed nią i wielu po niej. Nawet jeśli jest świadkiem wielkich, przełomowych wydarzeń, to nie ekscytuje się nimi, a przyjmuje je ze spokojem i dystansem. Wojna, zostanie matką, strata córki, zajęcie się wnukiem- przyjmuje wszystko co los dla niej zaplanował z iście stoicką postawą. Tylko czasem pozwala sobie na łzy i załamanie, ale tylko kiedy nikt nie patrzy.


Szymek również nie jest nikim wyjątkowym- poznajemy go jako małego chłopca, który razem z przyjacielem- Budzikiem, rozkłada różne przedmioty na torach i czeka, aż pociąg uczyni z nich ciekawe "zlepki". Kiedy po jednej z takich eskapad dowiaduje się, że jego rodzice zginęli w wypadku, jest właściwie zbyt młody, żeby to zrozumieć. Przestraszony, poruszony i przeraźliwie smutny trafia pod opiekę babci Tośki. Niezbyt wiele miejsca jest poświęcone ich relacji- żyją razem, ale jakby obok siebie. Choć są dla siebie podporą, nie zwierzają się sobie i gdy chłopiec dorasta, ich więzi są dosyć luźne. Szymek jest równie zwyczajny, co jego babcia- uczy się przeciętnie, potem zyskuje całkiem zwykłą, choć nietuzinkową pracę, żyje z dnia na dzień i nie czeka na cud. Jest nerdem, uwielbia komiksy, filmy, żyje bardziej w świecie fantazji, niż w rzeczywistości. 

Zupełna zwyczajność losów bohaterów jest bardzo melancholijna i właściwie dość smutna. Jakub Małecki nie obiecuje nam z życiu złotych gór i nie przekonuje, że każdy z nas jest wyjątkowy- bo w gruncie rzeczy każdy z nas jest taki sam. Rodzimy się, dorastamy, zakochujemy się, cierpimy, jesteśmy nudni, przewidywalni, czasem tylko w naszym życiu zdarza się coś, co nieco zmienia naszą szarą rzeczywistość. A potem umieramy. I taki to oto krąg życia. Taka jest przynajmniej moja interpretacja, ale jestem pewna, że każdy tę książkę może odebrać inaczej. 


"Rdza" jest wyjątkowa, choć opowiada o rzeczach tak normalnych. Porusza do głębi i może przerazić. Nie polecałabym tego na jesienne, ponure dni, bo podczas lektury można się zasępić. Nie tylko nad losami bohaterów, ale i nad własnym życiem. Świat wmawia nam, że jesteśmy wyjątkowi, że możemy przenosić góry, jeśli tylko będziemy tego chcieli. Małecki sprowadza na ziemię i to człowieka boli. To nie jest autor, który otuli Was kocykiem i powtarzał, że wszystko będzie dobrze. Bo w życiu, raz jest lepiej, raz gorzej, jednak cóż pozostaje człowiekowi, jak tylko żyć z dnia na dzień i czekać na choć małą odmianę? 

Nie żałuję lektury, nawet jeśli wprawiła mnie w bardzo nostalgiczny nastrój, bo czuję, że wniosła ona coś do mojego życia- mam nadzieję, że pozwolicie, aby uczyniła to i dla Was.

Komentarze

Popularne posty