Facebook

Ho ho ho Merry Halloween! Marcelka czyta: "Dynia i jemioła" Anety Jadowskiej

Twórczość Anety Jadowskiej bardzo lubię (nawet jak czasami trochę narzekam), więc nie mogłam przejść obojętnie obok jej zbioru opowiadań świąteczno- halloweenowych: "Dynia i jemioła. Nietypowe historie świąteczne". Nie uważam, żeby było coś lepszego na pochmurne, krótkie, listopadowe dni, niż ta książka. Spotkamy tu dobrze znane postacie z innych książek Anety Jadowskiej, ale nie martwcie się- nie musicie znać jej twórczości na wylot ;) Ja sama czytałam póki co 2 części cyklu o Nikicie, a także Trupa na plaży. Nie miałam jednak żadnego problemu polubić nowych dla mnie bohaterów- wręcz przeciwnie, jestem zupełnie zachęcona do sięgnięcia po inne cykle książek autorki.

W "Dyni i jemiole" znajdziemy 11 opowiadań, dla których wspólne jest to, że mają miejsce w świecie Thornu- czyli takim MCU by Aneta Jadowska. Spotkamy tu Nikitę, Dorę Wilk, Witkaca, Malinę, Romana i mojego ulubionego Robina (czemu tylko w jednym opowiadaniu?!). Niektóre z tych postaci znałam, ale właściwie większość musiała mnie do siebie dopiero przekonać. Udało się to świetnie- każdy z bohaterów autorki jest jakiś, ale mają cechy wspólne- dość ironiczne poczucie humoru, silny charakter i duże poczucie lojalności. Każdy z jej bohaterów kryje w sobie gorące i czułe serce, chociaż prędzej wyrwałby je sobie z klatki piersiowej, niż się do tego przyznał :D Moje osobiste serduszko jak zwykle podbijają genialne kobiece bohaterki, a co za tym idzie, wątki feministyczne. #GIRLPOWER, moi drodzy, ma się tu dobrze ;)

Świat Anety Jadowskiej często jest okrutny, bezkompromisowy i skomplikowany, ale jej bohaterowie nawet w trudnych czasach ukazują swoje ludzkie oblicze. A święta i Halloween są ku temu świetną okazją. W opowiadaniach jest z tego względu dużo ciepła, poczucia wspólnoty i przynależności. Czyli wszystko to, co w święta jest najważniejsze. Opowiadania Halloweenowe nie przerażają (na szczęście), bardziej bawią i intrygują. Ogólnie widać tu duży luz i dystans- dużo bardziej niż np. w cyklu książek o Nikicie.


Nie będę omawiać każdego opowiadania z osobna, ale o kilku po prostu muszę wspomnieć, abyście mogli ujrzeć ich geniusz. 

  1. "Nieboszczyk, który za często się uśmiechał". Jak zwykle moc nawiązań popkulturowych wywoływała uśmiech na mojej twarzy, ale jest jedno szczególne nawiązanie. Nawiązanie tak niszowe, że ja sama nie wierzyłam, że to jest to, o czym myślę. W opowiadaniu "Nieboszczyk, który za często się uśmiechał" mamy nawiązanie do "komiksu" "Barman i Rabin"- jeśli kojarzycie to "dzieło" to z pewnością jesteście wieloletnimi fanami Zwierza Popkulturalnego. Ja akurat jestem, ale nie wiedziałam, że do tego grona zalicza się także Aneta Jadowska. Dopiero na spotkaniu autorskim uzyskałam potwierdzenie, że to właśnie o tym mowa. Całe zamieszanie zaczęło się od literówki Zwierza na blogu, i tak zamiast Batmana i Robina, w jednym z jej wpisów, otrzymaliśmy Barmana i Rabina. Psotni fani podchwycili ten "pomysł" i zaczęli snuć opowieści o dwójce nowych bohaterów. Aneta Jadowska posunęła się jak widać o krok dalej i umieściła ten pomysł w swoim opowiadaniu o Nikicie. Niesamowita sprawa, serio ;) A samo opowiadanie jest dość mroczne, choć bardzo zabawne. Możemy tu także poznać okoliczności, w których Nikita poznała genialną hakerkę Karmę i jej partnera Borysa. 
  2. "Noc Potworów". Kolejne opowiadanie o Nikicie, tym razem nieco lżejsze, niż wszystko co dotyczy tej bohaterki. Nikita planuje spędzić Halloween oglądając Sherlocka i zajadając się słodyczami. Jednak jej mały, sprytny sąsiad nieco pokrzyżuje jej plany. Opowiadanie jest PRZEUROCZE. Jeśli nie sprawi, że poczujecie ciepełko w środku, to chyba nie macie serc! 
  3. "Jak pies z kotem". Dwoje bohaterów, którzy czubią się, ale i lubią? Ja to kupuję w całości. Anna- strażaczka o wilczych korzeniach, prowadzi małą wojenkę na wredne kawały ze swoim sąsiadem- rysiem. Ich wzajemne dokuczanie sobie musi jednak odejść w odstawkę, kiedy Rafał potrzebuje jej pomocy. Jeśli ci bohaterowie nie dostaną w przyszłości co najmniej 50- tomowej sagi to się obrażę!
  4. "50 twarzy Baala". Sam tytuł jest tu małą wskazówką, czego można się spodziewać. Okazuje się jednak, że jest milion razy śmieszniej, niż myślicie, że będzie. Osobiście nie miałam jeszcze okazji poznać Baala i Dory Wilk, ale to opowiadanie skutecznie mnie przekonało do lektury tego cyklu. Dora jest prześwietną postacią, a Baal poznający tajemnicze narzędzie zbrodni na nim samym, jakim jest internet, po prostu zachwyca. Ja jestem kupiona- nawiązania do 50 twarzy Greya bawią do łez, a sama fabuła zaskakuje swoją pomysłowością. W tym opowiadaniu chyba najlepiej widać, jak świetni bawiła się autorka pisząc je. 
Myślę, to to moje top 4 opowiadania, ale urzekły mnie też perypetie Maliny i jej zwariowanej rodzinki, w której prym wiodą kobiety, a prawdziwym postrachem jest prababcia Narcyza. Tutaj też żądam 50- tomowej sagi.  

Co mnie trochę zasmuciło, nie było tu żadnego opowiadania o Madzi Garstce. Rozumiem, że to nie do końca to samo uniwersum, co pozostali bohaterowie, ale miło by było powrócić do tej bohaterki w czasie świąt. No i Robin występował tylko w jednym opowiadaniu, co uważam za oburzające. 


Na koniec zostawiam Was z cytatem, który bardzo mi się spodobał i chyba oddaje miłość zagorzałych czytelników do książek i bibliotek. Bo czy jesień nie jest idealną porą na schronienie się pod kocykiem z kubkiem herbatki i dobrą książką? Fajną książkę właśnie Wam poleciłam, reszta we własnym zakresie ;)
"Przeżyte tysiąclecia nauczyły go pokładać ufność w bibliotece. Jeśli wiesz, jak szukać, znajdziesz tu niemal wszystkie odpowiedzi."
PS. No dobra, ale moment, moment, nie wspomniałam nic o tym pięknym wydaniu! Nie mogę przecież nie napisać o pięknych ilustracjach Magdy Babińskiej! Zarówno okładka, jak i ilustracje w środku są cudne, każde z opowiadań dostało własny obrazek. Najciekawszy to chyba ten z "50 twarzy Baala"... Jak jesteście niepełnoletni to nie patrzcie ;) Twarda oprawa, cudna wklejka i jeszcze pocztówka gratis- cała książka jest spójna i bardzo fajnie przemyślana. Aneta Jadowska przystawia nawet specjalną pieczątkę, kiedy składa autograf, która świetnie pasuje do książki. 

PS.2 Jakby ktoś jeszcze się nie domyślił po moich mało subtelnych sugestiach, to byłam na spotkaniu autorskim z okazji premiery książki. Było przezabawnie i przesympatycznie. Mam nadzieję, że okazja do kolejnego spotkania z autorką prędko się powtórzy :)

Komentarze

Popularne posty