Facebook

Koreańska przygoda Marcelki: "P.S. Wciąż Cię kocham"

Ostatnio moim życiem zawładnęła Korea Południowa. Stało się to zupełnie przypadkowo i niespodziewanie, ale nagle zorientowałam się, że zarówno książka, którą czytam, serial, który oglądam i maseczka, którą mam na twarzy pochodzą właśnie stamtąd. No dobra, prawie... ;) Jenny Han jest Amerykanką koreańskiego pochodzenia i w cyklu swoich książek o przygodach Lary Jean daje temu wyraz. Społeczność azjatycka często jest zupełnie pomijana w popkulturze, czy to w książkach, czy przede wszystkim filmach. Dopiero ostatnio do szerszej publiczności przebił się film "Crazy Ritch Asians", który chyba w końcu uświadomił wszystkim, jak bardzo marginalizowana jest to grupa. 

I chociaż można się zastanawiać, czy powieść młodzieżowa będzie miała tak dużą siłę oddziaływania na całokształt kultury amerykańskiej, to na pewno jest to krok na przód. Szczególnie, że seria doczekała się już ekranizacji na Netflixie, w postaci naprawdę uroczego i ocieplającego serduszko filmu "Do wszystkich chłopców, których kochałam". To właśnie ten film sprawił, że w ogóle zainteresowałam się tą serią. Jak odkryłam z niemałym zaskoczeniem, sięga on po wątki nie tylko z pierwszej części cyklu książek, ale także z drugiego, który chciałabym dzisiaj dla Was zrecenzować. A wszystko dzięki niezawodnemu Czytam Pierwszy


Ale zanim przejdę do "P.S. Wciąż Cię kocham", to kilka słów o pierwszej części czyli "Do wszystkich chłopców, których kochałam". Główną bohaterką jest Lara Jean- nastolatka, która marzy o wielkiej miłości jak z tanich romansideł i czasem pisze romantyczne listy do chłopców, którzy jej się podobają. Listy zachowuje dla siebie- po prostu chce się niejako rozliczyć ze swoimi uczuciami. Pewnego dnia jej listy odnajdują jednak adresatów. I tak Lara Jean wskakuje do świata randek, udawanych związków i pierwszych poważnych zauroczeń. To brzmi dosyć zwyczajnie, prawda? W sumie taki młodzieżowy romans jakich wiele. 

Ale jest kilka rzeczy, które wyróżniają tę serię, a dwie najważniejsze to kultura koreańska oraz relacje rodzinne. Mama Lary Jean była Koreanką i choć zmarła, jej wpływ kulturowy pozostał w jej córkach. Również jej mąż, Amerykanin, stara się nie zapominać o korzeniach swoich córek i dba o ich tożsamość kulturową. Lara Jean i jej dwie siostry- Margot i Kitty, stanowią kochające się trio, które zawsze może na siebie liczyć. Niezależnie od tego w jakie tarapaty wpakuje się bujająca w obłokach Lara Jean, zawsze wie, że ktoś ją wspiera. To wszystko sprawia, że książki Jenny Han są tak wyjątkowe- nastolatki nie przeżywają swoich przygód w oderwaniu od rodziny- nie udajemy tu, że mogą robić co im się żywnie podoba i nie liczyć się z nikim. A nawiązania do kultury koreańskiej nadają tej książce niemal prospołeczny charakter. W końcu dziewczynki o azjatyckich korzeniach mają kogoś, z kim choć trochę mogą się utożsamiać. Jenny Han jest nienachalnym przewodnikiem po kulturze koreańskiej- te wszystkie nawiązania nie dominują w książce, ale pozwalają poznać inną niż nasza kulturę, choć trochę. 


W "Do wszystkich chłopców, których kochałam" Lara Jean wplątuje się w trójkąt miłosny między szkolnym podrywaczem Peterem Kavinskim i byłym chłopakiem jej siostry- Joshem. Choć to Josh podoba jej się bardziej, nie może zdradzić siostry i umawiać się z jej byłym chłopakiem. Kiedy jej listy zostają rozesłane, otrzymują je zarówno Peter, jak i Josh. Lara Jean musi się jakoś ratować i tak umawia się z Peterem, że będą udawać, że są parą. Okazuje się jednak, że na udawaniu się nie kończy i para zaczyna się darzyć prawdziwym uczuciem. Pierwszą część kończymy w dość dramatycznym momencie, kiedy może się wydawać, że związek Petera i Lary Jean odejdzie w zapomnienie. 

W "P.S. Wciąż Cię kocham" wskakujemy do akcji w miejscu zakończenia pierwszego tomu. Dość szybko Lara Jean i Peter dochodzą do porozumienia i zaczynają prawdziwy związek. Niestety bohaterka wciąż jest zazdrosna o byłą dziewczynę Petera- choć on zapewnia, że miedzy nimi nic już nie ma, to wydaje się być na każde skinienie swojej ex. Ale nie tylko on ma coś na sumieniu. Niespodziewanie jeszcze jeden z listów Lary Jean odnajduje swojego adresata- Johna Ambore'a. Dawny kolega z impetem wraca do życia bohaterki i zawraca jej w głowie. John to istne przeciwieństwo Petera, a przy tym bardzo interesuje się Larą Jean. I powiem szczerze, że choć kolejny trójkąt miłosny jest nieco wtórny, to tym razem naprawdę zaangażowałam się w wybór między chłopakami. Jeden to szalony zawadiaka i wielkim sercu, drugi to czarujący, inteligentny dżentelmen. Choć na początku byłam team Peter, to szybko zaczęłam widzieć Larę Jean z jej dawnym przyjacielem. 

Szczególnie, że jej relacje z Peterem nie były jak z bajki- para miała mnóstwo problemów, które wydawały się trudne do rozwiązania. Tymczasem to John mógł stanowić dla Lary Jean lepsze wsparcie w trudnych momentach. 


Ostatecznie status quo w książce nie bardzo się zmienia, co właściwie każe mi zadawać sobie pytanie, czy nie dosięgła jej klątwa drugiej części- czy nie jest to czasem powieść na przeczekanie do wielkiego finału. Ale wiecie co, wcale tak nie jest- książka daje miejsce bohaterom na rozwój, dojrzenie do pewnych rzeczy,  a także odpuszczenie sobie niektórych. Zarówno Lara Jean jak i Peter mogli troszkę wydorośleć, ale i dotrzeć się jako para. Książka w dobry sposób pokazuje też, że jeśli związek się wali, to nie ma jednego winnego- a zazwyczaj to dwie osoby muszą włożyć wysiłek w ocalenie go. To dobra lekcja dla młodych, ale i nieco starszych czytelników.

W drugiej części nadal dostajemy garść ciekawostek o koreańskiej kulturze, kochającą rodzinkę Lary Jean i trochę szkolnej dramy. Czyta się to wszystko lekko i przyjemnie, choć czasem serce mocniej mi zabiło z emocji. 

Czy widzę jakieś wady w "P.S. Wciąż Cię kocham"? Właściwie chyba nie, a rzadko mi się do zdarza ;) W swoim gatunku, to naprawdę dobra powieść, która wciąga i angażuje, ale również czegoś uczy. Autorka z szacunkiem podchodzi do czytelnika, ale też swoich postaci. Tu nawet postacie drugoplanowe mają coś do powiedzenia i doświadczają własnych przygód. Rodzina bohaterki jest ważna, o czym zapomina tak wielu twórców. Młodzi ludzie mogą popełniać błędy, ale to wcale ich nie przekreśla. Gdybym była nastolatką, to pewnie byłaby to moja ulubiona seria wszech czasów. 

Szczególnie, że wciągnęłam się ostatnio w koreańskie dramy i nagle zobaczyłam, że Jenny Han dosyć dużo z nich czerpie- chociażby obowiązkowy trójkąt miłosny, czy fakt, że wokół bohaterki musi kręcić się tabun niesamowicie atrakcyjnych chłopaków :) Ale czy mi to przeszkadza? Ani trochę :) 

Także, żeby ubogacić sobie seans polecam nałożyć na twarz maseczkę w płachcie (koniecznie uroczą i koreańską!), mieć pod ręką jakieś dobre ciacha (bo Lara Jean non stop piecze coś dobrego- nie czytajcie na głodnego!), a także zadbać o wolny czas, bo nie tak łatwo porzucić urocze perypetie Lary Jean i jej chłopaków ;) 

Komentarze

Popularne posty