Facebook

Marcelka czyta: "Akuszer bogów" Anety Jadowskiej

Kolejna powieść Anety Jadowskiej już za mną. Ponownie było to bardzo miłe spotkanie, a wszystko to za sprawą CzytamPierwszy. Cieszę się, że mogłam nadrobić "Akuszera Bogów", bo premierę miał właśnie 3 tom przygód Nikity i Robina :) Jestem więc gotowa na kolejną lekturę!

Jeśli macie ochotę zapoznać się z moją recenzją pierwszego tomu, to zapraszam TU.

W drugim tomie Nikitę czeka chyba jeszcze bardziej zakręcona przygoda, a przy tym o wiele bardziej niebezpieczna. Aby dowiedzieć się więcej o swojej przeszłości, o której wspomnienia zostały jej odebrane, będzie musiała wyruszyć do Norwegii na spotkanie tytułowego Akuszera Bogów. Powoli Nikita odkrywa przed nami swoje wnętrze i jako czytelnicy wiemy o niej coraz więcej. I jest to na pewno osoba, której nie warto podpadać :) Powoli udaje jej się akceptować fakt bycia berserkiem, dzięki czemu zyskuje na tym polu nieco kontroli. Cała reszta jej życia, jest niestety od uporządkowania daleka. Ścigana, zastraszana, nawiedzana przez zmarłego brata w snach, Nikita radzi sobie jak może, aby zachować resztki rozsądku i spokoju. 


Norwegia jako tło opowieści sprawdza się fantastycznie, każdy z nas przecież ma takie przeczucie, że to przesiąknięte pradawnymi legendami miejsce. Odyn i spółka to chyba pierwsze skojarzenie z tym krajem, prawda? Aneta Jadowska zrobiła to, co chyba próbował zrobić Neil Gaiman w swojej "Mitologii Nordyckiej"- wzięła nordyckich herosów i nadała im 3 wymiar. Przestali być bohaterami legend, a stali się realnymi postaciami. I Jadowskiej się to udało, w przeciwieństwie (moim zdaniem) do Gaimana. Bardzo podobał mi się ten element- mitologia nordycka jest fascynująca, a mam wrażenie, że ciągle wiem o niej dość mało. Jadowska nie wyjaśnia nam kim są postacie, nie korzysta z nachalnej ekspozycji, nie przedstawia nam legend przez pół książki, tylko każe nam zaakceptować fakt, że te postaci są elementem świata Nikity. Jest to całkiem odświeżający zabieg, z drugiej strony, trzeba coś o tym świecie wiedzieć, bo można się zupełnie pogubić. Ale na moje oko można po prostu obejrzeć marvelowskie przygody Thora- dzięki temu nie trzeba się zastanawiać kim jest Odyn, Frigga, Jottmund czy Valkirie. 

Postacie z mitologii nordyckiej, to nie wszyscy fantastyczni bohaterowie tej powieści. Serce każdego podbije urocza rodzinka wilkołaków. To kolejny wątek, który bardzo mi się podobał. Pozwolił też na ukazanie Nikity w nieco innym świetle- nie jako bezkompromisową zabójczynię, ale jako wrażliwą, pragnącą ciepła rodzinnego dziewczynę. Wilkołacza rodzina była też jak taki promyczek słońca w czasie niepogody- okrutny świat Warsa został skontrastowany z magią norweskich krajobrazów. To było jak powiew świeżego powietrza w dusznym i nieprzyjaznym świecie Nikity i Robina. Perypetie z bandą Niedźwiedzi- motocyklistów również wypadają bardzo fajnie- nie obejdzie się od miłych akcentów, ale będzie też dość dramatycznie.

Za naszą dzielną i lubiącą ryzyko Batmanką... yyy... znaczy Nikitą, jak zwykle podąża opanowany i nieco zagubiony Robin. Po lekturze kolejnej już powieści Anety Jadowskiej, mam wrażenie, że dobór imienia dla męskiego bohatera nie był przypadkowy. Ewentualnie na myśl może też przyjść Robin Hood ;). Muszę przyznać, że nawiązania popkulturowe to jedna z moich ulubionych rzeczy w powieściach autorki. Gdy przeczytałam o tym, jak Nikita zastanawia się, czy Robin nie utknął czasem w lodzie na kilka dekad, to prawie umarłam ze śmiechu- dobrze, że siedziałam, bo chyba bym się przewróciła. Jeśli jaki kraj, to taki Kapitan Ameryka, to nasz jest całkiem słodki. Robin to fantastyczna postać- jest męski, silny, pomocny, ale nie usiłuje dominować nad Nikitą, jest też wolny od takiej toksycznej męskości. Absolutnie go ubóstwiam :) No i cóż, dzięki pani Jadowskiej, Robin wygląda w mojej głowie jak Steve Rogers (oczywiście Infinity War edition)... Nie narzekam, nie narzekam :)

Drugi tom na na pewno lepszą kompozycję- w "Dziewczynie z dzielnicy cudów" przez dużą część książki, nie było wiadomo, o czym ona w ogóle jest i na jakich wydarzeniach bazuje. "Akuszer Bogów" ma wyraźne zarysowanie akcji i dokładnie wiemy, jakie wątki są istotne dla fabuły. Jeśli ktoś zastanawia się, czy może sięgnąć po 2 tom, bez znajomości pierwszego- to odpowiedź brzmi nie. Pierwszy tom wprowadza nas w sprawę i zarysowuje wątki tomu drugiego. Nie ma szans, żeby się połapać o co chodzi, bez tego. Jadowska stworzyła bogaty, skomplikowany świat i choć w pierwszym rozdziale, przypomina nam co działo się w poprzednim tomie, to potem akcja rusza z kopyta i nie ma czasu na wyjaśnianie nam wszystkiego. 


Wewnętrzny monolog bohaterki nadal rządzi serią, co w pewnym momencie zaczyna nużyć- Nikita ciągle wraca myślami do przeżytej przez Ernsta traumy, rozmyśla też sporo o swojej matce i dzieciństwie. Jej relacje z Ireną są angażujące, ale trochę wkurza, że bohaterka nie może się od niej odciąć. Z jednej strony to oczywiście zrozumiałe- to w końcu jej matka, ale ile można Nikito, ile można?! 

Po raz kolejny Aneta Jadowska wciągnęła mnie w świat swojej opowieści bez reszty. Drugi tom podobał mi się bardziej, był bardziej spójny i skoncentrowany na jednym problemie. Pierwszy tom był nieco bardziej zagmatwany i poruszał zbyt wiele wątków na raz. Teraz głównym problemem Nikity jest poznanie swojej przeszłości i zdobycie odpowiedzi na pytania kim tak naprawdę jest. 

Na koniec słowo o ilustracjach, bo nie wspomnienie o nich, byłoby barbarzyństwem- Magdalena Babińska ponownie stanęła na wysokości zadania. Potrafiła oddać klimat książki, ale także charakter bohaterów doskonale. Lubię książki wydawnictwa SQN, bo widać, że wkładają dużo serca w ich wydanie. 

Komentarze

  1. Chyba muszę nadrobić tę serię, bo brzmi interesująco, szczególnie za sprawą mitologii nordyckiej :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty